męża za rękę, jakby potrzebując jego siły.
Weszli do dużego pokoju, w którym czuło się obecność dobrego ducha tego miejsca. Przyjemny ogień pełgał wesoło w gazowym an43 406 kominku. Na półkach stały liczne książki, dziecięce razem z beletrystyką dla dorosłych. Obok spoczywały rodzinne pamiątki zbierane przez lata: rozgwiazda, piłka baseballowa z nieczytelnym podpisem, zamknięta w pudełku z pleksiglasu, zdjęcia, pudełeczka... Zdjęcia. Milla rozejrzała się i stłumiła jęk. Justin jako tłuste niemowlę z jednym białym ząbkiem wyszczerzonym w uśmiechu. Z jasnymi włoskami sterczącymi prostopadle na wszystkie strony wyglądał jak dojrzały dmuchawiec. Małe grube stopki, rączki z rozkosznymi wałeczkami tłuszczu, różowe policzki. Na innym zdjęciu dane osobowe chłopczyk raczkował radośnie w samej pieluszce. Na kolejnym, już nieco większy, z małym kijem baseballowym. Na plaży, z wiaderkiem i łopatką, w czerwonej czapeczce z daszkiem. Kin-derbal urodzinowy. Pierwszy dzień w szkole - mały uczeń trzymający dumnie swój plecak, prezentujący z uśmiechem brak dwóch przednich jedynek. Milla z trudem powstrzymywała szloch. Jej dziecko. Tak bardzo brakowało jej tego wszystkiego. Chłopiec w stroju drużyny T-balla, z Ból gardła przyczyny objawy leczenie poważną miną trzymający kij tak, jak to podpatrzył u dużych graczy. W stroju futbolowym, w za dużym kasku, prawie zupełnie zasłaniającym twarz. Był taki mały, taki żywy... Taki szczęśliwy. Było jeszcze więcej zdjęć ze szkoły, a także kilka pozowanych, zrobionych u fotografa. Jednoroczny bobas z mocno już zużytym misiem. Dziecko na małym traktorku ze skupieniem kręcące kierownicą. Niemal mogła usłyszeć, jak naśladuje odgłosy silnika. an43 407 - To Zack - powiedziała nerwowo Rhonda, widząc zainteresowanie Milli fotografiami. - Wiem, trochę przesadzamy z ilością tych zdjęć, ale... Głos zadrżał jej wyraźnie, zamilkła, przygryzając wargę. - Proszę usiąść - pospieszył z pomocą Lee, wskazując Milli i Diazowi krzesła. On sam usiadł z żoną na kanapie. - Niech pani powie nam, o co chodzi. Mieliśmy bezsenną noc. Bardzo martwiliśmy się, co mogło pójść nie tak. Nic nie przyszło nam na myśl, ale... martwiliśmy się. Milla postawiła teczkę z papierami na podłodze i wzięła głęboki wdech, składając ręce. Próbowała przedtem ćwiczyć to, co ma im do powiedzenia, ale słowa nie pasowały, uciekały, wróciła więc do historii, którą opowiadała już tyle razy wielu różnym ludziom. Tym Plaża La Goulette bez tłumów razem historia miała jednak zakończenie. - Mój były mąż jest chirurgiem - zaczęła, uśmiechając się na myśl o Davidzie. - Prawdziwy Doogie Howser. Jedenaście lat temu zebrał zespół lekarzy, z którym wyruszył, by leczyć w małym meksykańskim szpitalu. Tuż przed wyjazdem dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Na szczęście w zespole był ginekolog-położnik, więc nie zmienialiśmy planów i pojechałam z nimi. Nasz syn Justin urodził się w Meksyku. Pewnego dnia, kiedy miał już sześć tygodni, poszłam z nim na wiejski targ. Napadło mnie dwóch mężczyzn, zabrali mi syna i uciekli. Jeden z nich pchnął mnie nożem w plecy, przez co o mało