– Wygląda na to, że w najbliższym czasie nie przesłuchamy Becky O’Grady –
skomentował Sanders. – Zobaczymy. – Rainie podała faks Quincy’emu, który bynajmniej nie wyglądał na zmartwionego. – Rutynowe posunięcie – stwierdził. – To tylko początek – przestrzegł Sanders, przybierając ton doświadczonego gliny. – Zanim śledztwo się skończy, całe miasteczko zaroi się od prawników, którzy będą reprezentować, chronić i ciągać do sądu kogo się da. Dziwię się, że George Walker nie zaskarżył jeszcze biura szeryfa. Przecież w jego mniemaniu wszystkiemu winien jest Shep. Rainie zagryzła dolną wargę. Nie chciała się przyznawać przy Sandersie, ale sytuacja zaczynała ją przerastać. – Myślisz, że mnie też zaskarżą? – Jasne – odparł obojętnie detektyw. – Walkerowie i Bensenowie prawdopodobnie wytoczą proces pracownikom biura szeryfa za to, że nie ostrzegli mieszkańców Bakersville przed Danielem O’Grady lub za spartaczenie dochodzenia. Więc oczywiście dotyczy to Turcja idealny kierunek na wakacje również ciebie. Potem pewnie wytoczą kolejny proces cywilny już bezpośrednio O’Gradym, na wypadek, gdyby nie zapadł zadowalający wyrok w sądzie karnym. Nie zdziwię się, jeśli to samo zrobią rodzice Melissy Avalon. No i zostają nam jeszcze wszystkie dzieciaki, które odniosły obrażenia, choć nikt nie został poważnie ranny. Ich rodziny pewnie podzielą się na dwa obozy. Jedni będą woleli jak najszybciej o wszystkim zapomnieć, a drudzy zmobilizują maksymalne środki i zaczną domagać się krwi. – Ale po co skarżyć biuro szeryfa? – zapytała z nachmurzoną miną Rainie. – Jesteśmy tak Czym jest k-pop? biedni, że większość policjantów pracuje ochotniczo. A jeśli już dostajemy jakieś pieniądze, to z kasy miasta, co znaczy, że praktycznie kosztami procesu zostaną obciążeni mieszkańcy Bakersville. – Miasto i biuro szeryfa są ubezpieczone od odpowiedzialności cywilnej – wyjaśnił Sanders. – To polisy warte miliony i dobry prawnik będzie przekonywał, że można na tym zarobić, a stracą tylko firmy ubezpieczeniowe. – Ale wtedy składki ubezpieczeniowe pójdą w górę, podatki pójdą w górę i znowu odbije się to na całej ludności. – Myślisz zbyt logicznie, Rainie. Dzieciom stała się krzywda. System zawiódł. Trzeba kogoś obwinie. Lata dziewięćdziesiąte niczego cię nie nauczyły? Policja to zawsze pierwszy obiekt ataku i najlepszy kozioł ofiarny. Rainie pokręciła głową. Nie cierpiała prawników. Wszystko komplikowali. I wydawało im się, że pieniądze stanowią panaceum na wszelkie problemy. Nie możesz tylko opłakiwać dziecka, zarób jeszcze na jego śmierci. Podeszła do biurka, trąciła łokciem Sandersa, żeby wyniósł się z jej miejsca i energicznie powróciła do bieżących spraw. – A więc – zaczęła, nie odrywając wzroku od obu mężczyzn – rano spotkałam się w Portland z ekspertami od balistyki i z panią patolog. Sanders, czy jest coś, o czym chciałeś mi powiedzieć, czy może mam najpierw dać ci w zęby, a potem zadawać pytania? Detektyw stanowy wzruszył ramionami. – Ach, chodzi ci o tę „tajemniczą łuskę”? – Do diabła, nie udawaj idioty. – Spece od balistyki mają z nią pewien problem. Nie znaleźli śladów na zewnątrz, za to szkolenia żeglarskie wykryli jakąś substancję w środku. – Polimer – podpowiedział Quincy. Sanders zerknął na niego. Potem wbił pełen dezaprobaty wzrok w Rainie. Najwyraźniej nie podobało mu się, że policjantka dzieli się informacjami z agentem federalnym. Rainie miała to w nosie. – Właśnie, polimer – dokończył niedbałym tonem. – Nie wspominałem o tym, bo nie stwierdzono jeszcze nic konkretnego. Muszą przeprowadzić więcej testów. Dopiero wtedy może dowiemy się czegoś nowego. – Sanders, odkrycie dziwnej łuski to chyba wystarczająco ważna informacja... – Conner, w śledztwie na taką skalę, z taką masą dowodów zdarzają się miliony dziwnych