piersi, które zawładnęły jego zmysłami tamtego dnia
nad jeziorem. Jęknął i ponownie spróbował się zmusić do myślenia o Camryn. Camryn nie tylko była piękną, czarującą kobietą, ale też cudowną towarzyszką. Byłaby wspaniałą matką dla jego niesfornej gromadki. Podjął decyzję: jutro z samego rana zadzwoni do swojej szwagierki i zaprosi ją na kolację do eleganckiej restauracji. Dobre wino, blask świec i romantyczna muzyka z pewnością R S sprawią, że zupełnie inaczej spojrzy na swoją znajomość z Camryn. Gdy następnego dnia Willow sprowadziła na dół swoich podopiecznych, jej pracodawca już dawno siedział przy stole, czytając gazetę. Wlewające się do pokoju poranne światło odbijało PIT za 2021 r. Jak i do kiedy trzeba się rozliczyć? się w jego włosach, nadając im nadzwyczajnego blasku. Odetchnęła z ulgą, gdy wczoraj wieczorem nie spytał, jak - spędziła wolny czas. Nie mogła mu przecież powiedzieć, że pojechała na cmentarz, położyć kwiaty na grobie Chada, a nie chciała kłamać. Scott cenił sobie szczerość, nienawidził kłamstwa. Gdyby kiedykolwiek się dowiedział, że... Ale nigdy się nie dowie. Na cmentarzu zachowywała się Obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne ? kto mu podlega? bardzo ostrożnie, dokładała wszelkich starań, by nikt nie zauważył, jak kładzie kwiaty, zapała znicze, czy dogląda krzaków róż, które zasadziła tam ze łzami w oczach siedem lat temu. Scott spojrzał na nią, gdy weszła z dziećmi do pokoju. Na widok niebieskiego mundurka zmarszczył gniewnie brwi, ale nic nie powiedział. - Dzień dobry, panno Tyler - przywitał się. - Dzień dobry, doktorze Galbraith. Dzieci natomiast rzuciły mu się na szyję. Scott przytulił je wszystkie. - Cześć, Lizzie, Amy, Mikey! Dziewczynki zajęły posłusznie swoje miejsca przy stole, ale Mikey zacisnął tłuściutkie paluszki wokół paska u spodni taty. - Na rączki, tata! - Nie, Mikey, musisz usiąść w swoim foteliku. — Scott próbował się wydostać z żelaznego uścisku syna, ale bez skutku. Spojrzał błagalnie na nianię. R S - Panno Tyler, czy mogłaby pani...? Nie chcę mu zrobić krzywdy. Willow ukucnęła obok chłopczyka. - Jest na to sposób. - Uśmiechnęła się do pracodawcy, podnosząc na niego wzrok. - Gdy tylko podważy się mały paluszek praca gazeta prawna dziecka, automatycznie rozluźnią się pozostałe. - Posadziła Mikeya w foteliku i postawiła przed nim miseczkę. Sama zajęła się szukaniem płatków śniadaniowych. Celowo odwróciła się plecami do Scotta, by nie dostrzegł rumieńców na jej policzkach. Gdy kucnęła i podniosła ku niemu wzrok, ich spojrzenia spotkały się na chwilę. Dostrzegła w jego oczach pożądanie, które ją onieśmieliło. Scott pragnął jej! Nie, to niemożliwe, musiała się pomylić! Nie mógł jej pragnąć! Przecież była zwykłą, szarą myszką. Nieciekawą i nudną